Hej, czołem. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o trzech maskarach do rzęs które skradły moje serce a jednocześnie jest to małe denko ponieważ wykończyłam je do końca.
Zacznijmy może od tego który był ze mną najdłużej a mianowicie jest to Max Factor 2000 Calorie Dramatic Look w kolorze czarnym. Moja przygoda z nim trwała bardzo dużo a zaczęła się od natknięcia na niego w biedronce. Ma on standardową szczoteczkę a jego zadaniem jest pogrubić nasze rzęsy. Bez dwóch zdań spełnia to. Nie skleja ich a za to robi piękny wachlarz naszych rzęs.
Drugim moim faworytem jest Yves Rocher Sexy Pulp. Po jego zdartym opakowaniu można zauważyć jak go męczyłam. Pierwszy raz spotkałam się z nim u koleżanki. Od pierwszego użycia oczarował mnie. Nie skleja rzęs, ładnie je rozczesuję i subtelnie pogrubia bo takie jego zadanie.
Mając kartę Yves Rocher a warto ją założyć można go kupić w bardzo przyzwoitej cenie.
EDIT! Widziałam dzisiaj że przy założeniu karty dostaje się go w prezencie! Przy drugich zakupach. ;)
Ostatnim debiutantem jest tusz najtańszy z nich wszystkich ale to nie znaczy że najgorszy. Przestawiam Wam Oriflame 5in1 Wonder Lash Mascara. Jest to tusz wydłużający o silikonowej szczoteczce. Dzięki dwóm długością włosia dociera do każdej rzęsy. Jak dla mnie najlepszy tusz tej firmy. Często do niego wracam z powodu niskiej ceny i zaletom.
A ja się dalej kuruje! Buźka!
lubie ten tusz z rochera
OdpowiedzUsuń