Kolejny miesiąc minął w mgnieniu oka. Nawet nie wiem kiedy. Jakoś te ostatnie miesiące roku zawsze szybko przemijają. Był to jednak miesiąc w którym królowała kolorówka.
Znowu wróciłam do moich ulubionych kosmetyków oraz przetestowałam też coś nowego. Przepraszam że ulubieńcy pojawili się tak późno ale kilka czynników nie zależnych ode mnie na to wpłynęło. Zapraszam do czytania ;)
Podobno kobieta bez brwi to zło (są to oczywiście słowa Red Lipstick Monster) Więc odpowiedni produkt jest nam potrzebny. O cieniach do brwi z Oriflame już kiedyś wspominałam. Jest to małe czarne pudełeczko z dwoma cieniami. Dodatkowo znajduje się obok wosk do utrwalania. Łatwo można nimi podkreślić nasze brwi lub domalować kilka brakujących włosków.Efekt można wzmocnić woskiem. Jednak i bez tego produkt trzyma się idealnie na swoim miejscu. Brwi wyglądają naturalnie, nie przerysowanie.
W jesienną pogodę lubię blask na skórze. Więc paletka Wibo 3 Steps to perfect face coutour palette jest dla mnie idealna. czarne eleganckie pudełeczko dość solidnie wykonane. W środku znajduję się duże lusterko oraz bronzer, rozświetlacz i róż. Dobrze napigmentowane, rozścierają się bez problemu. Pięknie wyglądają na twarzy, dodają tego blasku i zdrowego wyglądu skórze. Można ją zabrać w podróż oszczędzając miejsce w kosmetyczce.
Pomadka która skradła moje serce ale nie tylko w poprzednim miesiącu jest pomadka Avon w kolorze Vintage pink. O jej uwielbianiu świadczy fakt posiadania dwóch z nich w tym samym kolorze w jednej torebce. Jest to piękny codzienny kolor wpadający w zgaszony brudny róż. Łatwo się ją nakłada, nie potrzeba do niej konturówki żeby wyglądała dobrze. Przy aplikacji towarzyszy miły, przyjemny zapach.
O tym tuszu słyszałam już od dawna. Jest o nim głośno w blogosferze. Używałam go juz kiedyś u koleżanki i wiedziałam że musze go mieć. Mowa o Lovely Curling Pump Up Mascara. Ma silikonową szczoteczkę o dwóch długościach włosków. Dobrze rozdziela rzęsy, wydłuża, podkręca i podnosi. Nie osypuje się, nie skleja rzęs.Szybko wysycha, nie odbija się na powiece. Jak go zużyje napewno do niego kiedyś wrócę.
Ponieważ robię sobie paznokcie w domu lubię testować różne marki. O lakierach Rosalind słyszałam już jakich czas temu. Są to lakiery hybrydowe dostępne na Aliexpress w niskich cenach. Moim ulubieńcem jesieni jest kolorek 14 czyli bordowym. Buteleczka ma 7ml oraz dość standardowy pędzelek. Jedna warstwa kryje płytkę paznokcia ale ja zawsze nakładam dwie. Kolor utrzymuję się 2-3 tygodnie bez odpryskania. Długość oczekiwania na przesyłkę wynagradzają śliczne kolory oraz trwałość.
A Was co zachwyciło w poprzednim miesiącu? Jakie odkryliście perełki?
Ja odkopaliście ze swojej toaletki? Chętnie przeczytam Wasze komentarze ;)
Do następnego, buźka. :*
Niestety nic z nich nie mialam, a paletka wyglada ciekawie :D
OdpowiedzUsuńtusz mam ale mnie nie zachwycił, ot zwykły tusz. Reszty produktów nie miałam okazji poznać
OdpowiedzUsuńTusz ostatnio nawet oglądałam, ale ta szczoteczka jak dla mnie jest masakryczna!
OdpowiedzUsuńDzięki za kilka pomysłów na prezent dla żony :)
OdpowiedzUsuńTen tusz jest mega! Tylko szybko wysycha :)
OdpowiedzUsuńPlanowałam kupić tą paletkę z Wibo, ale zdecydowałam się jednak na Hean :)
OdpowiedzUsuńTen tusz bym chętnie wypróbowała. Od dawna szukam dobrego podkręcającego tuszu, a o tym słyszałam same dobre opinie.
OdpowiedzUsuń