Przed ostatni miesiąc roku już za nami. Był on zimny, trochę ponury a nieraz słoneczny. Był też miesiącem przemyśleń, rozterek oraz nerwów.
Jest to też czas podsumowań i tych małych jak i dużych. Tego o byśmy chwieli, co zmienimy a na co nie mamy wpływu. Mam nadzieję że Wasze myśli poszły w dobrym kierunku. A teraz przejdźmy do ulubieńców.
Zacznijmy od pielęgnacji. Miodek jest to jeden z kultowych produktów Oriflame. Jest to kosmetyk wielozadaniowy. Możemy nim posmarować usta, suche skórki albo podrażniona skórę. Zamknięty jest on w małym odkręcanym słoiczku. Choć jest to stosunkowo mały produkt jest bardzo wydajny a zawiera tylko 15 ml. Już nie wielka ilość starcza na potrzebny obszar skóry. Jest to też dobry pomysł na prezent dla bliskiej nam osoby.
Każda z nas spotkała chyba na swojej drodze produkt powiększający usta. Moim ulubieńcem ubiegłego miesiąca jest Wibo Spicy. Jest to błyszczyk z ekstraktem z papryki chilli. Mój jest w kolorze mocno brudnego różu z drobinkami czyli numerek 18. Jednak tych małych drobinek nie widać na ustach jedynie rozświetlania one. Błyszczyk ma słodki zapach a po nałożeniu lekko szczypie w usta. Dzięki temu nasze usta wyglądają na duże oraz pełne.
Ten puder już jakiś czas gości w mojej toaletce. Mowa o My Secret matt fixing powder. Jest to puder matujący który utrwala makijaż. Nie bieli twarzy, dostosowuje się do koloru skóry, utrzymuje nasz makijaż w jednym miejscu. Pełen mat utrzymuje się do kilku godzin. Jak dla mnie idealny puder do pracy jak i na codzień. Niska cena, dobra jakość. Nie wymagam więcej od drogeryjnego pudru.
Okres jesienno-zimowy kojarzy się z ciepłymi napojami a przede wszystkim czekoladą. Więc dlaczego by nie mieć wody perfumowanej o tym zapachu. Love Potion firmy Oriflame jest to orientalny zapach choć dla mnie bardziej ciepły i otulający. Można w nim znaleźć nuty zapachowe takie jak imbir, czekolada oraz biała lilia. Jest to intensywny zapach ale nie nachalny. Nie każdemu on przypadnie do gustu ale miłośniczki czekolady na pewno będą zadowolone.
Słuchając ostatnio starych piosenek natrafiłam na Bon Jovi - It's My Life. Pamiętam jak usłyszałam ją pierwszy raz gdy puściła ją w domu moja siostra. Jest to piosenka jak sam tytuł podpowiada o życiu. Podejrzewam że większość osób zna ją lub kiedyś słyszało. Jeśli nie to polecam posłuchać. Słucham ją dość często o czym świadczy moja strona główna na Youtube ponieważ wyświetla się jako pierwsza.
I to by było na tyle. Grudniowi ulubieńcy się pojawią ale nie wiem czy całoroczni też.
Napewno znajdzie się tam podsumowanie. Czas pokaże jak to będzie wyglądać. A Wy jakie kosmetyki lubicie w te chłodne dni? A jakie zapach najbardziej przypadają Wa do gustu.
Z chęcią się dowiem z komentarzy. Do następnego. Buźka! ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Motywują mnie one do dalszej pracy.
Jeśli równiej masz bloga na pewno do Ciebie trafie.
Konstruktywna krytyka, czemu nie. Tylko nie zapomnij przedstawić się, bo anonimowe hejty mnie nie ruszają ;)
Monika.